czwartek, 16 sierpnia 2012

Guided By Voices - Self-Inflicted Aerial Nostalgia (1989)












6

Wraz z tym albumem powoli kończy się etap archaicznej rockowej kapeli. Robert Pollard jakby zaczynał w końcu łapać o co mu chodzi i jak ma wyglądać prawidłowy styl Guided By Voices. Chcąc nie chcąc, kiedy od kilku lat komponuje się utwory to w końcu coś w nich musi „kliknąć”. „Self-Inflicted Aerial Nostalgia” nie jest na pewno stumilowym skokiem do przodu, ale co najmniej kilkoma krokami wykonanymi we właściwym kierunku. W odróżnieniu od „Devil Between My Toes” i „Sandbox” tutaj więcej niż połowę piosenek można zaliczyć do najzupełniej udanych. Skipować radziłbym jedynie „Stopes Of Big Ugly”, „Navigating Flood Regions”, “Trampoline” i “The Qualifying Reminder”. Wśród pozostałych kawałków co prawda żadnego nie nazwałbym rewelacyjnym, ale niektóre zbliżają się już do poziomu bardzo dobrego. Radio show, radio show, Trust the wizard, here we go! chodzi mi po głowie od dwóch dni. Czemu tylko dali ten numer na sam finał skoro tak świetnie nadałby się jako rozkręcające otwarcie? W sumie bez znaczenia. Cieszy ucho mocny riff jakim częstują nas w „Chief Barrel Belly” chociaż mam wrażenie, że gdzieś to już słyszałem. Smaku dodaje dodatkowo refren, tak typowo popowo-pollardowy jak tylko się da. Fajne są ballady, ładne, akustyczne, już właściwie na pułapie utworów z „Propellera” albo „Alien Lanes”. Mowa o „Paper Girl” i wdzięcznie lo-fi’owym „Liar’s Tale”. Dorzucam jeszcze do sprawdzenia dwa rozpoczynające, “The Future Is In Eggs” oraz „The Great Blake St. Canoe Race”. Zwłaszcza ten drugi, który niech posłuży za dowód, iż po topornym graniu z dwóch pierwszych płyt zostało doprawdy niewiele, a od finezji najlepszych, przyszłych nagrań GBV także nie dzielą ich już lata świetlne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz