poniedziałek, 5 września 2011

Muzyka Końca Lata - PKP Anielina (2011)












7.5

Muzyka Końca Lata staje się zespołem grającym w sposób coraz bardziej wyrafinowany. Droga rozwoju względem poprzednich płyt na „PKP Anielina” jest całkowicie logiczna, niewymuszona i zrozumiała. Punktów stycznych ze starym nie brak, zarazem nowe jakby bez najmniejszego oporu wyrasta z tego co zakorzenione zostało wcześniej.

Więc dokąd to pójdziemy dziś? Nie wiem. Ciekawszym pytaniem będzie chyba „którędy?”. Przez las i przez pagórki, przez krzaki z malinami, jeziorko za polami… Znane mniej więcej tereny polskiej staroświecko romantycznej sielskości, a w pas ukłonią się stany zakochania i czasy dzieciństwa. Proszę się nie śmiać z tych rymowanek w przedostatnim zdaniu. Śpiewanie Bartka Chmielewskiego na tej zasadzie działa. Posłuchasz i już myślisz, że takie fajne niby proste teksty sam za chwilę będziesz w stanie sobie wymyślić. Czynienie sztuki z banału, tak chyba wypadałoby to nazwać. To liderowi MKL’u udaje się znakomicie, co naprawdę nie jest rzeczą zbyt często spotykaną.

Nie będzie zaskoczeniem nazwanie „PKP Anieliny” albumem dojrzalszym od poprzednich. Dla mnie dowodzi tego już sam fakt, że jego fenomenu nie byłem w stanie uchwycić od samego początku. Klimat bardziej nieinwazyjny, uroczo nie narzucający się, piosenki we własnym tempie układające poetycki obrazek. Regionalne elementy sprawiające, że nie będzie się tego dało powtórzyć nigdzie indziej, wszystko opisane subtelnymi jak nigdy wcześniej melodiami. Nie ma już żadnych „Wakacji w Mieście”, rozkmin w rodzaju „Na Cienkim” czy happysado-podobnych refrenów „Ona Nie Chce Jeszcze Spać”. Gitarowe linie uległy ewidentnemu uszlachetnieniu. Na duży plus wychodzi unikanie smutnych nastrojów i bezbolesne obchodzenie się z dawnymi uczuciami. Niepoprawnie naiwne miłosne omamienie, leniwa radość i ckliwa słodycz rządzą. „Dworcowa” zachwyca strukturalną elegancją. „Kogucik” rozkosznie przywołuje echa 60’sowej psychodelii. Nawet to co niby bardziej skoczne i rytmiczne jak „2001-2007” to już inna para butów niż kiedyś. Dobrze robią jazzujące wstawki i odważniejsze niż wcześniej inspiracje big-beatem („Cielak i Wiśnia”). Podtrzymany zostaje mit magicznego Mińska Mazowieckiego oraz tytułowej stacji kolejowej w fenomenalnym, trochę znajomym „PKP Anielina”.

Zmywak ponownie postarał się o całą talię chwytliwych wersów-sloganów do zapamiętania. „Za trzy złote kwiat nie jest ciebie wart”, „Na górce koło stacji PKP Anielina, w dni ciepłe z kolegami, butelki z piwa opijam”, „Czeka mama tata, czeka stary pies, czeka ukochana, dla niej wiozę wiersz”. Cały tekst „Szkoda Czasu” przemawia do mnie w stopniu nieosiągalnym dla kapel obcojęzycznych. Mam wrażenie, że zespół nie tyle zmienia się, a coraz bardziej dąży do bycia sobą, do osiągnięcia jakiejś własnej perfekcji i unikalności. A może to takie moje fanaberie powstałe po przesłuchaniu zwyczajnie kunsztownej, dopracowanej płyty. Dziś Muzyka Końca Lata udowadnia klasę samą w sobie. Jutro mogą być znani wszystkim z reklamy TVN’u. Wczoraj dali inspirujący koncert w Dujerze no i oni ogólnie są jakby wiecznie z „wczoraj”. Tego co się pamięta, i do którego ma się sentyment.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz