wtorek, 28 lutego 2012

Mew - No More Stories Are Told Today, I'm Sorry, They Washed Away (2009)












8

Jak wyglądają na dzień dzisiejszy skojarzenia miłośników muzyki alternatywnej odnośnie krajów skandynawskich? Zdecydowana większość w odpowiedzi wykrzyknie: SZWECJA! Młodzi przywołają pewnie nazwy takie jak Tough Alliance, Sally Shapiro, Jens Lekman. Ci z reumatyzmem wymówią słowo ABBA. Spora część zawoła jednak: FINLANDIA! ISLANDIA! Bo Sigur Ros, bo Björk, The Knife i Múm. Ktoś tam wpadnie na pomysł: NORWEGIA. Z tym, że będą to głównie skojarzenia z palącymi kościoły blackmetalowcami, więc ta osoba ostatecznie zamilknie ze wstydu. Wreszcie kilka jednostek w tłumie nieśmiało wyduka: „Dania?”

Wszystkich wyżej wymienionych dzieli naprawdę wiele. Wspólną cechą jest oryginalność. Ta stylistyczna niesamowitość i klimat jakże daleki od tego co czynią liczebnie potężniejsi Amerykanie lub Anglicy. Dla wielu tych artystów najodpowiedniejszym słowem byłaby po prostu magia. Bajeczne Sigur Ros czy fascynujące wyczyny Jóhanna Jóhannssona to mimo wszystko trochę inna wrażliwość niż takich Mercury Rev dajmy na to. Oni są niewątpliwie wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju. Istnieją względem nich podejrzenia o kontakty z innymi światami (elfy, kosmici). Duńczycy z Mew natomiast całą swoją artystyczną wrażliwość, ogromną twórczą wyobraźnię i w podobnym stopniu czarodziejską atmosferę filtrują przez sukcesywnie rockowe/popowe wymiatanie. Płytą „And Glass Handed Kites” udowodnili trzy lata temu, iż są jednym z najciekawszych indie bandów na kuli ziemskiej obecnie. Teraz za pomocą “No More Stories Are Told Today, I'm Sorry, They Washed Away” wypadałoby to jeszcze potwierdzić.

Funkcję głównej perły jaką w 2006 było „The Zookeeper’s Boy” pełni znany nam od bardzo dawna singiel „Introducing Palace Players”. W wersji albumowej trochę dłuższy, wzbogacony minutowym intro. O ile w „Zookeeper’s Boy” zauroczyło śpiewane cieniutkim głosem słynne „are you? my lady are you?” tak tu nie można się uwolnić od genialnie połamanej rytmiki utworu. Jonas Bjerre nadal przybiera tony zwykle mężczyznom w jego wieku niedostępne. Śpiewa trochę jak przedszkolak, trochę jak krasnoludek, który wybrał się do lasu na jagody. Inteligentnie skrojony opener „New Terrain” zaprasza do ich barwnego, bogatego świata gdzie shoegaze’owe pasma rodem z ostatniego M83 eksplodują słuchaczowi do ucha. „Repeater Beater” dowodzi biegłości w wymyślaniu intrygujących motywów na przestrzeni utworu pojawiających się więcej niż jeden raz. Sami siebie opisali kiedyś jako „pretensjonalną kapelę art.-rockową”. Jest to dość dobre określenie, bo przecież wokal trąci poniekąd celową pretensją, a obcowanie z ich muzyką i obserwacja tego w jaki sposób budują utwory przywodzi na myśl krótkie, najbardziej adekwatne słowo: „art”.

Obronną ręką Mew wybrnęli także z formuły napisania siedmiominutowej, epickiej pieśni. Pozornie ckliwe i nieefektowne „Cartoons and Macreme Wounds” przy bliższym zetknięciu okazuje się piękną, kunsztowną balladą. Ekstatyczne rozwinięcie delikatnego „Hawaii”, a w zasadzie jego całość przynosi kolejny moment satysfakcji. „Tricks” dyskretnie przemyca feeling wrażliwej 80’sowej dyskoteki. W błyskotliwym „Sometimes Life Isn’t Easy” klasycznie nawarstwia się wielowymiarowość tkanki kompozycyjnej. Zarówno w nim jak i końcowym „Reprise” znowu słyszę echa zeszłorocznego Gonzalesa. Pominięte wcześniej „Beach” oraz „Silas The Magic Car” podchodzą pod wzorowe popowe piosenki. Jedyny moment przy jakim kręcenie nosem jest uzasadnione to „Vaccine”. To raczej średniak, nie pasjonujący tak jak praktycznie cała reszta.

Mew nie zawiedli. Do swej dyskografii dorzucili kolejną więcej niż solidną pozycję. Znów ujęli wrażliwością, ulotnym klimatem, ale przede wszystkim mocarnymi kompozycjami. Wyczyn jakim niebywale jest “No More Stories Are Told Today, I'm Sorry, They Washed Away” wydaje się przy tym jakby dokonany z niewielkim trudem. Są utalentowani, pomysłowi, posiadają szerokie horyzonty, więc nagrali sobie znakomitą płytę. Jakie to proste. Duńskie trio to dziś gracze, na których warto stawiać. Jeżeli odpowiadają za albumy takie jak ten albo „And The Glass Handed Kites” wymknięcie się z rankingów dekady jest w ich przypadku raczej mało prawdopodobne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz