10
Drugi krążek Partii zdradza pewne podobieństwo do albumów rodem z wczesnych lat 60., rzadziej będących zorganizowanymi całościami, a częściej zestawami maksymalnie przebojowych singli. Siedem spośród jedenastu utworów na „Dziewczyny Kontra Chłopcy” zamyka się w naturalnym dla popowych kawałków formacie dwóch minut i kilkudziesięciu sekund, trzy są niewiele dłuższe, jedna trwa trochę ponad minutę. Większość oparta jest na konstrukcjach zwrotkowo-refrenowo-mostkowych i nawet jeśli nie wszystkie z nich posiadają refreny, to każda odznacza się bardzo wyrazistym, z miejsca dającym o sobie znać hookiem.
Słyszalna na wszystkich możliwych frontach optymalna chwytliwość rozpoczyna się już w samym zarodku każdego numeru, pierwszych partiach perkusji i wstępnych motywach. Może to być, na przykład: dęty temat nagrania tytułowego, nieskazitelny riff „Wyglądasz Jak Chłopak”, błyskawiczne akordy i uderzenia bębnów w „Kobietach” albo „Kim Jesteś?”. Każdą akcję poprzedza króciutka, absolutnie treściwa zapowiedź, z której bezpośrednio wyłania się dalsza wyśmienicie piosenkowa historia.
Lesław w kilku wywiadach wspominał o tym, że kiedy zaczynali, nie istniało zbyt wiele polskich zespołów, które robiły na nim wrażenie. W muzyce rockowej modny był grunge i formacje pokroju Iry lub Wilków, podczas gdy lider Partii bardziej cenił sobie wrażliwość Bielizny lub kompletnie anonimowego dziś Marilyn Monroe, a spośród grup zagranicznych Suede, The Smiths czy wczesnego The Cure. To, czego być może tak bardzo brak gitarowemu graniu, znanemu z polskich radiowych rozgłośni ja zawsze znajdowałem z kolei w napisanym przez niego „Wyglądasz Jak Chłopak”. Drugi utwór na „Dziewczyny Kontra Chłopcy” uderza jednocześnie swą unikalnością, jak i... normalnością. Riffem cholernie dorodnym, choć wcale nie nadzwyczajnie wymyślnym i tekstem też nie arcyskomplikowanym, choć niewątpliwie ciekawym, intrygującym i sięgającym głębiej. Można by dojść do wniosku, że Partia wypełniła pustkę, o jakiej mówił Lesław, gdyby nie oczywiście fakt, iż te bezbłędne pop rockowe piosenki, pokroju „Wyglądasz Jak Chłopak”, nigdy na dobrą sprawę w dużych mediach nie zaistniały.
Jeżeli kwestia najlepszego riffu na albumie jest dla mnie oczywista, to z wyłonieniem najdoskonalszego refrenu istnieje spory kłopot. Poważnym pretendentem do tego tytułu jawi się wpadające w ucho „Kim Jesteś?”, jeden z tych chorusów (Teraz czekam na kogoś nowego...), z którymi budzisz się rano w głowie, a potem chodzisz jeszcze przez kawałek dnia. Innym, szalone i oszałamiające, kuszące dodatkowo w zwrotkach wyliczanką kobiecych cech i prostymi rymami „Kobiety” (Jest tak wiele kobiet, że kręci mi się w głowie...). Nie mniej od dwóch poprzednich ponadto, beztroski, pachnący przygodą i młodzieżowymi serialami z lat 60. „Adam West” (kultowe Zadzwoń do mnie i uratuj mi życie...). Ten ostatni dzięki fragmentowi poczętemu od słów: teraz stoję pod twoim blokiem, na pewno już śpisz wszystkie światła są zgaszone, podkreślonemu świdrującą solówką bezkonkurencyjnie wygrywa zresztą osobny konkurs na najwspanialszy mostek.
Kilka nagrań, być może równie istotnych i tak samo dobrych, wyłamuje się nieco z tej najczystszej „singlowej” reprezentacji. Zalicza się do niej jeszcze wpadający w ska, muzycznie pogodny (w czym duża zasługa trąbek) „Kieszonkowiec Darek”. Czym innym jest już natomiast brawurowy punk rock „Chciałbym Umrzeć Jak James Dean”, powalający zabójczo ekspresyjnym momentem: pusta autostrada, czerwony blask, niebo eksploduje milionem gwiazd!. Wyróżnia się „Prawdziwy Partner”, w którym grupa zamienia przez chwilę wesołe melodie na jazzujący feeling i przybrudzone dźwięki, a Lesław ponownie wykorzystuje swą umiejętność stymulowania czyjejś wyobraźni klimatycznością tekstów: dym papierosów, dźwięki tłuczonego szkła, duszący zapach perfum, jeszcze jedna taka noc.
W trochę innej bajce funkcjonuje też zamykające płytę „Wieczorem”, gdzie lider Partii urokliwie dzieli się z nami opisem pewnego okropnego dnia oraz jakby od niechcenia wymienia wszystkie miejscowe obiekty, które mija podczas powrotu do domu. Jest to najspokojniejsza kompozycja na krążku, muśnięta dźwiękami wibrafonu, doskonale oddająca nastrój miejsko-dzielnicowej rzeczywistości. Nie ma co się jednak łudzić, że te „jabłka” upadają od jabłoni szczególnie daleko. Mimo, iż ich charakter wypada odrobinę odmiennie, nie zmienia się fakt, że one także maksymalnie chwytają i przynoszą kolejne, stworzone do nucenia linijki pokroju: Tak mijają miesiące, Ty nie tracisz nadziei, powiedz jak ty to robisz? Całość dopełniają: króciutki surf rock/psychobillly „Vampire Beach” i śpiewany po angielsku „Speedway”, gdzie grupa brzmi niczym łagodniejsza wersja psycho-punkowców z The Reverend Horton Heat.
„Druga Partia” to album pozbawiony dłużyzn, pełen regularnie i konsekwentnie zastępujących się melodii, które nigdy nie okazują się chybione. Na „Dziewczyny Kontra Chłopcy” zachowany został styl pewnie określony już na debiucie, ale przy tym większy nacisk położono tu na pisanie nośnych, perfekcyjnych piosenek. Lesław, Waldek i Arkus w 1999 r. stworzyli prawdziwą „złotą jedenastkę” i jakkolwiek pompatycznie to nie zabrzmi, obok „Miłości w Czasach Popkultury” Myslovitz, być może ostatni klasyk wśród polskich gitarowych krążków dwudziestego wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz