czwartek, 3 maja 2012

Owen - I Do Perceive (2004)












7

Znowu on. Owen i jego nieodróżnialne od siebie albumy. No przynajmniej te trzy pierwsze. Recenzję debiutu pisałem na jesieni, drugą płytę przedstawiłem na przełomie zimy i wiosny. Dziś pora roku, w której kwiaty kwitną, a dziewczyny wyglądają ładniej jest już w pełnej krasie. Fajnie sobie właśnie teraz po „I Do Perceive” sięgnąć, bo z jednej strony jest to już inny zestaw piosenek, a mimo to i tak dostajemy to co wcześniej. Rzecz jasna „to co wcześniej” oczywiście nam się podobało.

Jeżeli Bóg istnieje to niech recenzentom potrafiącym oryginalnie rozpisywać się o muzyce Mike’a wynagrodzi w dzieciach. Tu chyba najlepiej byłoby się podeprzeć tekstami. Już kilka zerknięć na liryki do „Note To Self” sprawia, że w głowie powstaje pewna myśl. On to pisze o sobie, swojej dziewczynie, jakichś innych ludziach, sprawach i przemyśleniach. Takie totalnie osobiste, chyba nawet mało ekscytujące rzeczy i aż dziw bierze, że słuchają tego później tysiące osób. Warto również zauważyć, że wspomniany kawałek spod indeksu drugiego podpada pewnie pod jakieś top 5 najładniejszych utworów pana Kinselli. Zacne rzeczy dzieją się w „Playing Possum For A Peek” gdzie z średniej co najwyżej zapętlonej zagrywki wyczarowana zostaje śliczna melodia. Celnym strzałem jest także „The Tattoo Isn’t Funny Anymore”, nawiązujące tytułem do singla The Smiths*. Może minimalnie przesłodzone, ale i tak sprawiające, że na półmetku ta płyta wydaje się póki co lepsza od poprzedniej.

Tendencja utrzymuje się na nasze szczęście do końca. „Put Your Hands On Me My Love” to nurzanie się w zniewalających, melodyjnych harmoniach. Nie da się nic złego powiedzieć o „She’s A Thief”. Chwilami bardziej hałaśliwe „Light’s Out” ujdzie jako pieśń na dobranoc. W sumie udaje się przeskoczyć przyzwoite „No Good For No One Now” i zbliżyć do poziomu prawie bardzo dobrego „Owena” rocznik 2001.



*Mike lubi Morisseya i spółkę, niedawno coverował „Girlfriend In A Coma”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz