sobota, 16 lutego 2013

I Am Kloot - Let It All In (2013)













7.5

Uznanie nowej płycie I Am Kloot, podobnie jak trzy lata temu zapewniają dobre kompozycje, znakomita produkcja i okazjonalny, sugestywny klimat. Istotna wydaje się szczególnie chemia zaistniała między gitarowo-balladowym brit-popem grupy, a brzmieniową inżynierią duetu znanego z Elbow. Podejście Guya Garveya i Craiga Pottera idealnie zgrywa się z charakterem piosenek Johna Bramwella, o czym mamy okazję przekonać się już po raz drugi. Działa to choćby na takiej zasadzie jak w fenomenalnym „Bullets”. Bramwell powoli opowiada swoją bajkę, opowiastkę dla dorosłych, która mogłaby towarzyszyć nocnemu, bezsennemu snuciu się po ulicach. Czyni to z taką samą klasą jak ponad dziesięć lat temu w niezapomnianym „Twist”. Nastrój buduje ledwie kilka dźwięków, ale wszystkie wybrzmiewają niezwykle gustownie. Każdy kolejny mógły wszystko zepsuć, cała magia polega tu jakby na zręcznym posługiwaniu się ciszą i klarownym eksponowaniu najważniejszych elementów. Aż do kulminacyjnego momentu, w którym z impetem eksploduje wyborna solówka. Podobnym nagraniem jest też „Hold Back The Night” noszące znamiona lekko jazzowej melancholii, z ładnie wkomponowanymi skrzypcami. Na tym niestety kończy się post-wieczorowa atmosfera, a szkoda. Resztę płyty I Am Kloot starają się wybronić bardziej typowymi dla siebie, ale wciąż udanymi utworami. Z tych najsympatyczniej wypada „Some Better Day”. Spokojna pieśń punktująca trąbką, melodią w refrenie i ogólnie optymistycznym wydźwiekiem. Taki trochę radiowy kawałek na niedzielę, ale ja lubię radiowe numery, zwłaszcza te, których nie można usłyszeć w radiu. Byłbym jeszcze zapomniał o „These Days Are Mine” i przewijającym się w nim motywie-motywiku (znów smyki) pozwalającym przyjemnie spędzić ponad 5 minut. Podsumowując, jest dobrze, I Am Kloot otwiera dziś listę najciekawiej starzejących się zespołów indie rockowych.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz