poniedziałek, 11 lutego 2013

The Cribs - The Cribs (2004)












6.5


The Cribs wystartowali z pierwszą płytą w okolicach połowy dekady lat zerowych. Konkretnie w 2004 roku kiedy ruch new rock revolution wciąż stanowił ważny trend, a post-punkowy revival rodził się i w zawrotnym tempie rozkręcał. Jeszcze jeden nowy indie-band miał w tej sytuacji dobrze, ale i źle zarazem. Dobrze, bo istniało zapotrzebowanie na takie granie. Przechlapane, ponieważ podobnych kapel zalęgło się już całe mnóstwo.

Cribsi nie byli wśród nich najzdolniejsi. Właściwie tak sobie dopiero raczkowali grając całkiem przyjemne, młodzieżowe piosenki. Śmietankę spijali Franz Ferdinand i The Futureheads, nie mówiąc już o mega-gwiazdach w rodzaju The Libertines. Bracia Jarman trafili mniej więcej w środek. Całkiem pozytywnie zaznaczyli swoją obecność, dostali pochwały od kilku pism (NME 8/10), ale ostatecznie pozostali kapelą z drugiego sortu. To po prostu nie był jeszcze ich czas.

Słuchając „The Cribs” dzisiaj, nie sposób jakoś szczególnie tej płyty skrytykować. Nie wydaje mi się nawet by bracia usilnie celowali wówczas w wymogi modnego brit-indie. Czynili to tylko trochę (np: „Things You Should Be Knowing”). Polecam włączyć sobie singlowe „You Were Always The One” i „What About Me” by przekonać się, że niewinnej, romantycznej szczeniackości wczesnych Jarmanów daleko było do ekspansywnych hooków „Take Me Out” czy punkowej łobuzerki przebojów Libs. Utwory pisane w garażu, przy butelce browara do zaimponowania panience z sąsiedztwa, tak. Hity skrojone pod alternatywne listy przebojów, nie.

Kiedy w moich słuchawkach lecą dźwięki „The Lights Went Out” wierzę już, że gitarzysta The Smiths słysząc debiut Cribsów zechciał zagrać z nimi w jednym zespole. Ma to wszystko swój niezaprzeczalny urok. Nie każdy kawałek przekonuje mnie w równym stopniu, ale sądze, że jestem w stanie ulec większości. Weźmy takie głupie „Another Number”, hymn alienujących się samotników o konstrukcji godnej cepa. Wystarczy? Wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz