niedziela, 1 kwietnia 2012

Funeral For A Friend - Welcome Home Armageddon (2011)












6

Trudno być dzisiaj weteranem komercyjnego post-hardcore’u. Z tym muszą się mierzyć na wysokości piątej płyty Walijczycy z Funeral For A Friend. Podczas gdy inne zespoły z ich fali (początek-środek dekady, moda na screamopodobne wynalazki) kompletnie się pogubiły, straciły wenę (The Used) lub zaczęły cierpieć na manię wielkości (My Chemical Romance), oni chyba w największym stopniu pozostali sobą. Oczywiście, po tych paru ładnych latach dawny target grupy Matthew Daviesa na pewno zdążył się gdzieś rozejść, dorosnąć, zainteresować inną muzyką, a ich obecne poczynania nie są w stanie wzbudzić entuzjazmu równego temu z czasów „Casually Dressed & Deep In Conversation” i „Hours”. Mimo to praca jaką wykonują wciąż jest solidna. Walijczycy wierzą w swoją kombinację alt rocka, melodic-hc i post-hc na tyle uparcie i najwyraźniej szczerze, że wciąż są w stanie wypuszczać kawałki, które bez cienia żenady wpadają w ucho i zapętlają się na dłuższą chwilę. Kapela wynajduje złoty środek pomiędzy agresywnym brzmieniem swoich początków, a przystępnością późniejszego etapu.

Pasjonujące to nie jest, ale ja w żadnym wypadku nie mam wrażenia wymęczenia materiału przez grupę. „Owls (Are Watching)”, „Damned If You Do,Dead If You Don’t” kasuje energią, intensywnością, bojowym refrenem, ale najmocniej chyba jednak wskrzeszeniem nostalgii za tym, co podobało się w szlagierach pokroju "Juneau" czy "Roses For The Dead". „Spinning Over The Island” i "Owls (Are Watching)" to z kolei całkiem zgrabne kawałki, jakich można było od nich oczekiwać. Funeral For A Friend na tle kolegów po fachu, jak i młodzieży dopiero próbującej w nim swoich sił, wypadają dość korzystnie i uczciwie. 



edytowany: 23.08.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz