sobota, 28 grudnia 2013

Podsumowanie 2013: piosenki 16-13















Midwest emo żyje, ma się dobrze i tym razem, zaskakująco, przychodzi do nas z Austrii. Podopieczni Count Your Lucky Stars nagrali kawałek do cna październikowy, trochę zadumany, ale silnie krzepiący zarazem. Bardzo nastrojowy, choć w żadnym razie nie depresyjny, ciepły, w jakiś dziwnie magiczny sposób pobudzający do życia i działania.  



















Podobieństwo już wcześniej bywało zauważalne, ale dziś nie mam wątpliwości, że Raphaelle Standell-Preston, to jakaś zagubiona, mentalna siostra Aveya Tare i Pandy Beara. Cóż oni uczynili mi całym tym ośmiominutowym „In Kind”? Wraca pojęcie „podwodnego popu”, fale dźwięków przelewają się przez słuchawki, dziewczyna od szeptu przechodzi do rejonów artykułowania, od których jeżą się włosy. Kompozycja jest tak ładnie i sensownie ułożona, emocje niszczą bezbłędnie, a melodie wyskakują niewiadomo skąd. Pierwiastek boskości obecny.















Od bezkompromisowego zwątpienia w maksymę “pieniądze szczęścia nie dają” przez gąszcz prostych w tym przypadku, ale więcej niż fajnych, romantycznych linijek do totalnego muzycznego piękna jakie tylko da się jeszcze dziś wycisnąć z akustyczno-folkowego grania. You pick a place, I'll go there, Near or far, I don't care. Or pick your poison, and we’ll share: “Cheers to us”.



















Zdolni naśladowcy Ariela Pinka utworem „The Hearse” zaintrygowali już jakoś na samym początku roku, jako nowa twarz przezacnego Polyvinyla. Gdyby cały album złożyli z takich retro-popowych, hookowatych wspaniałości to sami wiecie co by było. Wyszło nieco słabiej, w sumie nawet nienajgorzej, ale trudno. W tej piosence co ma płynąć – płynie, dobrze jak cholera jest przez cały czas i myślę, że Rosenberg przybiłby piątkę bez pytania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz