wtorek, 20 października 2015

The Cure - Let's Go To Bed (1982)











Neurotyczny, trzęsący się jak mleko, 23-letni Robert Smith bierze głęboki oddech po depresyjnej trylogii. Na świat przychodzi popowe The Cure. Już nie młodzieńczo post-punkowe, smętnie nowo-falowe ani dekadencko gotyckie. W „Let’s Go To Bed” ważne stają się intrygujące hooki z nuconym przez Boba doo doo doo doo na czele. Kusi linia basu i rytmika. Chwytliwej produkcji przeciwstawia się jednak antymiłosna aura, cynizm oraz sceptyczne konstatacje w rodzaju: All of this then back again, Another girl another name. Na końcu zaś, karty zostają perfidnie wyłożone na stół. Padają tytułowe słowa, które większość wykonawców wolałaby pozostawić między wierszami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz