piątek, 29 kwietnia 2016

2010-2014: punk & emo (piosenki) - miejsca 50-41


Finalny akt perypetii Cassiusa i Pollocka. Retrospekcja na łożu śmierci oraz wspomnienia złego bliźniaka, któremu nikt nie nadał imienia, więc nadał je sobie sam. Muzycznie, rozszalałe poczynania zespołu serwującego iście teatralne i epickie zakończenie albumu „I Am Gemini”




Cursive - Warmer Warmer 
Tim Kasher - Cold Love



Zabawne, że wokale pasujące do siebie jak pięść do nosa mogą stworzyć razem tak udaną, nietypową harmonię. Siła „The Other Shoe” to oczywiście nie tylko zderzenie dziewczęcego podśpiewywania Jennifer Castle z bezlitosnym ryczeniem Damiana Abrahama, ale i bardzo nośny riff, okazjonalne melodie, perkusja uderzająca tak jak trzeba, wtedy kiedy trzeba, niezły tekst oraz ogólna konsekwencja w trzymaniu wszystkiego w ryzach przez ambitny kanadyjski kolektyw. 

Fucked Up - Queen Of Hearts
Leatherface - God Is Dead   



Angry young men always got something to prove. Nie inaczej Dave Hause, który w pewnym momencie swoje piosenkopisarskie umiejętności postanowił uwiarygodnić także poza macierzystą formacją. Muzycznie „C’mon Kid” to nie do końca numer punk rockowy, ale już w sferze mentalnej kawałek lidera The Loved Ones jawi się wykapanym przedstawicielem braterskiego punku i ekwiwalentem dodającego otuchy klepnięcia po plecach. 

Dave House - Resolutions 
Chuck Ragan - Nothing Left To Prove       



Po niemal dwudziestu latach obecności na scenie melodyjnego kalifornijskiego punka New Found Glory cierpliwie dorobili się statusu najbardziej konsekwentnej i najtrwalszej ekipy swojego pokolenia. Inni rozpadali się, notowali duże przerwy, bądź zmieniali styl, podczas gdy zespół Jordana Pundika płyty wydawał regularnie, korygując nieznacznie niektóre elementy, ale pozostając przynajmniej w dziewięćdziesięciu kilku procentach wciąż tą samą melodicową kapelą. W takim też miejscu zastajemy ich przy „Summer Fling, Don’t Mean A Thing”. Szalenie nośnym, letnim anty-hymnie. Wszak, jeżeli wokalista grupy od lat kojarzonej z wykonywaniem energetycznych wakacyjnych piosenek śpiewa: When you need a boy around you, Just for the summer, Don’t come knocking on my door, to trzeba te słowa uznać za dużego rozmiaru auto-ironię. Niezmienny pozostaje przy tym fakt, że główny singiel z „Radiosurgery” jawi się niesamowicie euforyczną pop rockową piosenką, wybuchającą potężnym hookiem w refrenie. Podobnych faktów nie wypada zaś lekceważyć. 

New Found Glory - Anthem For The Unwanted 
Man Overboard - Montrose       



Opus magnum Crash Of Rhinos kradnie nam oddech na prawie siedem grubych, niezmarnowanych w najmniejszym stopniu minut. Grając swoje nieokiełznane, wszechenergetyczne i arcypomysłowe  emo oraz post-hc Brytyjczycy deklasowali nie tylko kolegów uprawiających ten sam podgatunek muzyki, ale i większość rockowych załóg w 2011 roku w ogóle. „Stiltwalker” to najwyższej półki inżynieria masakrycznych partii gitary, perkusji i wokali. Wydająca się nie mieć końca parada ostrych jak brzytwa hooków. Kompozycja wykonana tak, jakby miała być ostatnią rzeczą, którą ci faceci planowali zrobić w życiu. 

Crash Of Rhinos - Asleep 
Nouns - Dogs  



Utwór-klucz do nowej sceny emo, autorstwa zespołu o najdłuższej nazwie i największej liczbie muzyków. The World Is a Beautiful Place & I Am No Longer Afraid to Die wysadzają system na co najmniej kilka możliwych sposobów. Wspólnymi wokalami, nastrojowością i dynamiką, dziwnymi klawiszami oraz przejęciem w robieniu czegoś bez wątpienia oryginalnego. Świadectwem owej niezwykłości chyba w największym stopniu pozostanie ich split z zespołem Deer Leap zatytułowany „Are Here To Help”. Reprezentatywnie wycięty z niego „Bread For Brett” przeczesuje melodie środkowo-zachodniej odmiany gatunku, częstuje pamiętnymi frazami w stylu Where do you come from? Do the children break the windows of the houses that no one lives in?, a w finale unosi na fali bliżej niewyjaśnionej nostalgii celebrowania kodów pocztowych, łącząc paradoksalnie potęgę z niepozornością. 

TWIABPAINLATD - Getting Sodas 
The Brave Little Abacus - Can't Run Away    



Minęło już kilka lat od kiedy Polar Bear Club wraz z The Gaslight Anthem i kilkoma innymi obiecującymi zespołami sygnowali swoją nazwą nadejście czegoś nowego i istotnego w amerykańskim punk rocku. Na trzeciej płycie załoga Jimmy’ego Stadta, chcąc nie chcąc, nie miała już po swojej stronie efektu świeżości, ale cieszyła się za to renomą jednej z ważniejszych kapel całej sceny rozpiętej od melodic punku do emo i post-hc. W „I’ll Never Leave New York” panowie wybornie wyważyli refleksyjność i nostalgię z szorstkością i przyłożeniem, wymyślając zarazem prawie najlepszy w swym dorobku monumentalny refren. 

Polar Bear Club - Killin' It 
Balance And Composure - I Tore You Apart In My Head 



Przypominając sobie ukuty kiedyś w środowisku punkowych portali termin orgcore automatycznie widzę i słyszę Off With Their Heads. „Trying To Breathe” idealnie demonstruje styl nowszej, mocniejszej, bardziej ekstremalnej generacji pop punkowych grup. Poza melodyjnym łupaniem i wyrazistymi partiami zdartego wokalu Ryana Younga kapela z Minnesotty zaskakuje zestawianiem wesołego śpiewania z przedstawianiem mrocznego tematu. Groteskowym zderzeniem tekstu będącego przemyśleniami osoby zwijającej się z bólu z radosnymi zwrotkami i ultra-chwytliwie brzmiącym dwuczęściowym refrenem. 

Off With Their Heads - Clear The Air 
Apocalypse Meow - I Sleep Well



Titus Andronicus od początku nie łatwo było wcisnąć w przynależność do jakiejkolwiek, umownej nawet, ułatwiającej zadanie recenzentom szufladki czy też sceny. „The Monitor” po równo obdarzyli miłością punkowcy jak i fani szeroko pojętego gitarowego indie. Znacząco odpowiedzialnemu za ostry hajp Pitchforkowi (8.7/10 w recenzji z 12 marca 2010) nie udało się przywłaszczyć zjawiskowych chłopaków z New Jersey tylko dla siebie, gdyż równie błyskawiczna okazała się reakcja punk rockowej krytyki (punknews.org 4.5/5, 16 marca 2010) oraz idące za nią gorące przyjęcie wśród odbiorców tego rodzaju grania. Wszystko zaczynało się konkretnie tutaj, w „A More Perfect Union”, pierwszym utworze na płycie, kawałku z kości, krwi, mięsa i potu. Przysłowiowym trzęsieniu ziemi, po jakim napięcie wcale nie ustawało. Punkowym temperamentem, dekadenckimi i triumfalnymi okrzykami (kolejno: Baby we were born to dieeee!!! na początku oraz Glory glory alleluja!!! pod koniec), intensywnymi riffami i solówkami zespół przypominał na czym polega dzika rockowa pasja. Wokalista wydawał się  przy tym bardziej nieokrzesanym bratem Conora Obersta wypluwającym z siebie tekst o potrzebie ucieczki z Massachusettes do rodzinnego Jersey, wzbogacony w dodatku fragmentami nawiązującymi do amerykańskiej wojny secesyjnej. 

Titus Andronicus - Titus Andronicus Forever  
Beach Slang - Filthy Luck 



„Covet” to sentymentalny powrót do czasów, kiedy emo-popowe ballady miażdżyły niewinne serca. Bardzo sugestywnie zadziałał w kawałku Basement prościutki tekst (When I’m, With you, I Don’t wanna be with, Youuu) wprost stworzony dla przeżywających miłosne uniesienia nastolatków, odziany w niszczące na strzępy gitarowe nawalanie i krwawiąco-umierające kwestie wokalne. Teoretycznie to nie powinno się im udać, ale wyszło tak przekonująco, że zdroworozsądkowe próby oparcia się tej piosence nie miały sensu. 

Basement - Breathe 
Citizen - How Does It Feel? 

miejsca 40-31

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz