środa, 13 kwietnia 2011

Thursday - Full Collapse (2001)












10

Usiąść wygodnie, zapiąć pasy, usadowić się mniej więcej na środku, nie przy samej szybie. Poduszka powietrzna czuwa. Przyda się, bo wraz z "Full Collapse" czeka nas teraz niebezpieczna jazda pełna wypadków, uszkodzeń , rozbitych szyb i zniszczonej karoserii. I crash my car everyday the same way. "Understanding" jawi się i tak najbardziej przystępnym fragmentem albumu. Już w kolejnym pojawi się eksplodujący pokój i krew na rękach. "Concelaer" to krótki fragment poprzedzający bezlitosne "Autobiography Of The Nation". Ten utwór godzi smutek i patos z zażartą post-hardcore’ową wściekłością. Właśnie na "Full Collapse" jest jej najwięcej. Nawet "A Hole In The World" pozornie pozbawione tego elementu w rzeczywistości z każdą chwilą coraz bardziej zbliża się do brutalnie wykrzyczanego finału. "Cross Out The Eyes" zmienne jak w kalejdoskopie. Od melodii do chaosu, od optymizmu do klimatu przygnębiającego szpitala. Od słodko śpiewanych linijek do wparowujących mrocznych gitar. W "Paris In Flames" śpiewamy piosenki o separacji spoglądając na Paryż stający w płomieniach. Znikające z powierzchni ziemi miasto, ulice, imiona i nazwiska. Najlepsza szkoła dawkowania muzycznego napięcia. "I Am The Killer" postrzegam głównie przez pryzmat rozpaczliwie dołującego, ale jednak niemiłosiernie koszącego wymiatacza. Ulgę przynosi piękne "Standing In The Edge Of Summer". Nim dojdziemy do końca tej trudnej, chorobliwej, ale i fascynującej płyty przyjdzie nam jeszcze zbadać jak długa jest noc. Wnioskując z czasu trwania utworu – długa. Najbardziej przejmująca jest sama końcówka. Kiedy Geoff wymawia słowa I’m falling down, I’m falling down, and you’re not here to catch my fall. Po nim już tylko outro przekształcające się w końcu w intro. Zatoczyliśmy więc pełne koło. Koło katastrof, tragedii i nieprzyjemnych zdarzeń. Niby można odetchnąć, ale… Czemu by nie zatoczyć go raz jeszcze?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz