Znudziło mi się już trochę suche opisywanie kolejnych płyt, dawanie oceny i linka do YT pod spodem. W ramach odmiany robię dziś świąteczny przegląd małych płyt wydanych przez od lat niezawodną, pochodzącą z Teksasu grupę Spoon. Zespół moim zdaniem szczególnie ciekawy pod względem singlowym i poszczególno-piosenkowym, bardziej nawet niż całościowo-albumowym. (LOL)
All the Negatives Have Been Destroyed / Irrigation Man / If You Say So (1996) 8/10
Próbka stylu Spoon z czasów dwóch pierwszych płyt. Punkowy, energetyczny indie-rock sprawnie zamknięty w głodowych siedmiu minutach. Nonszalanckie “I had a feeling from the start of it you could say so, motherfucker, You could say so, motherfucker” i przyjemnie brzmiące gitarowe przejścia w “All The Negatives…”. Przyzwoity numer środkowy oraz będące jakby kontynuacją indeksu pierwszego “If You Say So” raz jeszcze stawiające na dziki rock’n roll.
LINK
Not Turning Off / Party Up (1996) 6/10
Drugi singiel z wydanego dla Matadora debiutu „Telephono”. Tym razem coś bardziej na kształt Chavezowego grania, pozbawione chwytliwości „All The Negatives…” czy gracji mojego faworyta z pierwszej płyty „Dismember”. Nadal z jajami, ale chyba nie warto się na dłużej zatrzymywać.
LINK
Car Radio (1998) 7/10
Dwie wersje (1:30 i 2:04) krótkiego przeboju z “Series Of Sneaks” + 47 sekundowe „Audio Bio”. Całkiem spoko kawałek, nie zdążysz nawet zauważyć, że się zaczął, a już dobija do końca. Niestety nie daje przy tym takiego kopa jak potrójny singiel debiutancki. Lepiej sprawdza się jako część składowa płyty niż samodzielny byt.
LINK
Anticipation / Headz (1998)
The Agony of Laffitte (1999) 8.5/10
Dwa kawałki wydane na singlu dla Saddle Creek chwilę po wyrzuceniu z majorsowego Elektra Records. Tytułowy to Spoon w smutno balladowym, deszczowym nastroju. Świetna piosenka, którą w ramach lo-fi’owych klasyków można postawić tuż przy „Advance Cassette”. „Laffitte Don’t Fail Me Now” zaś, logicznie wychodzi z punktu zakończenia poprzednika, jawiąc się utworem już nie tak szaro-burym, nieco żwawszym, ale nadal nie za wesołym. Co ciekawe w warstwie tekstowej mamy do czynienia z dissem na Rona Laffitte’a, człowieka od A&R’u z Elektry, do którego kapela Britta Daniela miała szczególny żal (now all that I want to know, are you honest with anyone?).
LINK
Anything You Want (2001) 7.5/10
Czasy złego labelu i grania hałaśliwego post-punku już za nimi. Wraz z „Girls Can Tell” zaczyna się złota dekada Spoon pod banderą Merge. Na pierwszy ogień idzie „Anything You Want” – elegancki, melodyjny kawałek, zupełnie daleki od łomotów sprzed kilku lat. Kompozycyjnie bez szaleństw, ale z głową, dawkowanie motywów, wszystko na swoim miejscu. Tak się teraz będzie pisać indie-popowe numery.
LINK
Everything Hits at Once (2001) 8/10
Klasyczny opener płyty z zieloną okładką. Pełna dojrzałość, gustowny klimat, ktoś napisał, że „The best song Elvis Costello never wrote.”. Na tym albumie przebija go już tylko genialnie zamykające “Chicago At Night” (ewentualnie „Me And The Bean”).
LINK
Car Radio / Advance Cassette (2001)
Powtórka z rozrywki. “Advance Cassette” znakomicie udające Pavement powinno być wydane jako główny singiel z “The Series Of Sneaks”, ale to szczegół.
LINK
Someone Something (2002) 6/10
Świetnie przyjęte “Girls Can Tell” bardzo szybko doczekało się follow-upu w postaci jeszcze lepiej przyjętego “Kill The Moonlight”. „Someone Something” wybrane na pierwsze promo czwartego krążka „Łyżki” oparto niemalże w całości na monotonnym klawiszowym motywie, którego nieznaczne zmiany nie przynoszą wiele ciekawego, podobnie zresztą jak hand-clapy w końcówce. Nie tym razem Sztućcu.
LINK
Jonathon Fisk / Stay Don't Go (2002) 6.5/10
(w wolnym tłumaczeniu)
Pitchfork: Na czym bazuje “Jonathon Fisk”? Wygląda na to, że kryje się tam jakieś uraz.
Britt: To tylko koleś, który bił mnie kiedyś w szkole średniej. No wiesz, typ gościa, który męczy cię, śmieje się z ciebie w stołówce, a potem próbuje jeszcze nękać po lekcjach, w drodze do domu.
Jonathan Fisk always a risk, tells me he counts my teeth every night
I wanna get all back now, I wanna get em Allright
Aktualnie Jonathon Fisk podobno pojawia się nawet czasem na koncertach Spoon.
LINK
The Way We Get By (2003) 6/10
Chyba jeden z bardziej znanych numerów, ale czy najlepszych to na bank bym polemizował. Nie jestem wielkim fanem ani tego kawałka ani całego „Kill The Moonlight”, choć „All The Pretty Girls Go To The City” oczywiście zajebiste jest.
LINK
I Turn My Camera On (2005) 7/10
Od kwadratowego nawalania po coraz wyraźniejszą muzykalność (sprawdźcie sobie na ilu instrumentach Britt Daniel zagrał na „Gimme Fiction"), wpływy soulu i popową zajebistość. „I Turn My Camera On” śpiewane przez Britta w manierze Prince’owej plus pociągająca rytmika równa się najbardziej przystępny dla radia singiel zespołu.
LINK
My First Time Volume 3 (2005) 8/10
Rzecz poza-płytowa. Nie trudno jednak zauważyć, że pochodząca z epoki piątego krążka. Funkowe, zbudowane na fantastycznej wręcz, bogatej melodii „My First Time” to mało znany fragment ich twórczości, choć zdecydowanie warty umieszczenia wśród tych najlepszych. Poza tym pierwsza kolaboracja Daniela z obecnym klawiszowcem Ericiem Harvey’em.
LINK
Sister Jack (2005) 7.5/10
Ostatnie ogniwo promowania „Gimme Fiction” i powrót do singli brzmiących typowo gitarowo. Rozkoszna jak zwykle sekcja rytmiczna, poza tym wrażenie delikatnie Beatlesowskiego podejścia do kompozycji. Nie taki wypas jak „I Summon You”, ale i tak kawał ładnej roboty.
LINK
Don't You Evah (2007) 5/10
Saga “GaGaGaGaGa” rozpoczęta. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem o co właściwie chodzi w tej piosence, ale o to wypadałoby już zapytać kapelę The Natural History odpowiedzialną za oryginał („Don’t You Ever”). Bardzo średni wycinek albumu, z którego można było wykroić niejeden fajniejszy indie-popowy hit.
LINK
The Underdog / It Took a Rumor to Make Me Wonder, Now I'm Convinced I'm Going Under (2007) 8.5/10
Czego do tej pory jeszcze nie było w kawałkach Spoon? A na przykład sekcji dętej. Błąd ten jednak bardzo łatwo da się naprawić, nagrywając przy okazji najbardziej pozytywny i sympatyczny singiel jaki im się przytrafił. W wyobraźni wizualizuje mi się występ u Lettermana z szczerzącym swoje zębiska Brittem i przygrywającymi na dęciakach Meksykanami.
LINK
You Got Yr. Cherry Bomb (2008) 9/10
Prawdopodobnie mój ulubiony singiel ekipy z Austin, choć w kategorii ogólnej to nie-singlowe „Advance Cassette” , „Summon You” i „Chicago At Night” byłyby górą. „You Got Yr. Cherry Bomb” brzmi jak piosenka napisana przez człowieka szczęśliwie zakochanego i już przez sam ten fakt nie da się jej nie polubić. „Wiśniowa” melodia być może najbardziej słodka i urokliwa w Spoon’owym repertuarze. Sam Britt Daniel w jednym z wywiadów określił ją jednak jako smutną.
LINK
Got Nuffin (2009) 7/10
Najpierw na EP’ce o tym samym tytule, następnie na długogrającym „Transference”. „Got Nuffin” to numer na tyle dobry, że nikogo nie powinno dziwić, iż zespół umieścił go na dwóch wydawnictwach. Czterominutowa jazda na post-punkowym motywie, niektórym przywodząca na myśl Dinosaur Jr. Całkiem wciągająca.
LINK
Written in Reverse (2009) 6.5/10
Na pierwszym planie wyraziste pianino, charyzma wokalna Britta, tuż za nimi gitarowe zagrywki, a wszystko to składające się na obrazek muzyki brzmiącej bardzo amerykańsko (pstrykanie palcami wskazane). „Solid” jest słowem jakie pasuje mi w tym miejscu najbardziej. Kolejny udany kawałek od zespołu, który zupełnie nie opanował umiejętności rozczarowywania swoich słuchaczy.
LINK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz