czwartek, 7 kwietnia 2011

Thursday - Waiting (1999)












8

Geoff Rickly pisząc materiał na „Waiting” ledwie wchodził w lata powszechnie przyjmowanej dorosłości. Ciężkimi przejściami jakie miał już wtedy za sobą z powodzeniem mógł jednak obdzielić przynajmniej dziesięciu swoich rówieśników. Stąd wyjątkowo smutne i ponure brzmienie debiutanckiego albumu Thursday. Ta płyta jawi się jako najbardziej osobiste dzieło znakomitego bandu z New Brunswick . Za serce chwyta już otwierający „Porcelain” opowiadający historię Kevina, przyjaciela Geoffa, który zabił się tuż po przeprowadzce do San Fransisco. Tematyka samobójstwa to także „Ian Curtis” poświęcone naturalnie liderowi Joy Division. Piękne „Dying In New Brunswick” (ta melodia w środku!) jako jedyny utwór w dyskografii Thursday otwarcie uderza w stylistykę autentycznego emo. W „Streaks In The Sky” udało im się zachować wstrząsającą emocję wykonawczą i szczególnie elektryzujące napięcie. Osobiście aż mnie skręca kiedy słucham z jakim zaangażowaniem Rickly wyrzuca z siebie słowa. Gorzkie, rozpaczliwe wrzaski to zdecydowanie kluczowy środek wyrażanej tu ekspresji. Pomimo klasy poprzednich utworów nakazujących odbiór na płaszczyźnie emocjonalnej moim ulubionym kawałkiem z „Waiting” nie jest żaden z wyżej wymienionych, a numer 2 na trackliście „This Side Of Brightness”. Hałaśliwa i nastrojowa zarazem fuzja smutnych smyczków z niesamowicie dynamiczną rockową, sekcją instrumentalną. „Waiting” nie porównuję z żadnym innym krążkiem Thursday ponieważ stanowi on dla mnie odrębny temat. Punktem zwrotnym w ich dyskografii będzie dopiero „Full Colapse” w jakimś stopniu zakreślające dalsze pole działania kapeli. „Waiting” to taka płyta nr 0. Osobista, osobna, wyjątkowa. I ze świetną okładką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz