wtorek, 5 kwietnia 2011

Sugar - Copper Blue (1992)












6

Kwietniowe popołudnie, początek tygodnia. Siedzę sobie na niewielkim murku tuż przy siedleckiej poczekalni PKS, czekam na wychowanie fizyczne, słucham muzyki, patrzę na ludzi. Nareszcie dobra wiosenna pogoda, ciepło, słońce lekko podgrzewa, czuć też chłodny wiatr, ale jest spoko. W słuchawkach zwraca moją uwagę jakiś kawałek, jeszcze niezbyt rozpoznawalny, to znaczy, że wrzuciłem go na telefon wczoraj wieczorem. Sugar – „A Good Idea”. Wpasował się na playlistę pomiędzy Braids, a The Broadways. “That’s a good idea, she said, she said” śpiewa znany i lubiany Bob Mould, postać dla niezależnego rocka niebagatelna z uwagi oczywiście na wyczyny w Hüsker Dü. Sam numer bardzo mocno na modłę Pixies, rockowo przebojowy, przekonał mnie bym po powrocie włączył sobie to „Copper Blue” jeszcze raz.

Debiut Sugar z 1992 roku ma dziś status prawie, że kultowy. Oceniono go wysoko chyba wszędzie, pojawiał się na wielu zaszczytnych listach roku. Mould nie oddala się tu jakoś spektakularnie od tego co robił w Hüsker Dü. Na pewno porzuca punk, teraz kroi utwory o regularnych kształtach z refrenami, melodiami, solówkami. Coś pod modern rockowe listy, coś co zdecydowanie trafia w tamten czas. Wspomniany wcześniej „A Good Idea” był jednym z aż czterech singli wypuszczonych z tego CD przez grupę Boba. Jednym z dwóch, które uplasowały się nawet w brytyjskim topie. Ten drugi to „If I Can't Change Your Mind”. Być może najlepsze trzy minuty jakie wyszły spod szyldu Sugar (follow-upu nie znam). Co prawda brzmi trochę jak wypadkowa „I Apologize” (Hüsker Dü z „New Day Rising”) i „Make No Sense At All” (popularny singiel HD z „Flip Your Wig”), ale nie umniejsza to wcale klasycznego, piosenkowego uroku. Tu kończą się fragmenty jakie z „Copper Blue” zapamiętam. Bo prawda jest taka, że jak dla mnie krążek nie ma w sobie zupełnie nic niesamowitego. Nie są to kawałki rażące przebojowością, ani zapierające dech w piersiach. To niezłe granie, ale też totalnie zwyczajne, niefinezyjne i nieinwazyjne. Niecałą dekadę wcześniej ten sam człowiek tworzył indie-rockowe albumowe pomniki, łączył przepaść pomiędzy hardcore’m, a college-rockiem, pisał genialne melodie pokroju tej z „Celebrated Summer”. 8 lat od „Zen Arcade” nagrał sobie w sumie fajną płytkę, która po mojemu nie powinna nigdy znaleźć się w żadnym renomowanym podsumowaniu lat 90’tych. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by każdy kto Sugara jeszcze nie poznał mógł przekonać się o tym osobiście.

P.S

Nie polecam przesiadywać na betonowych murkach zbyt długo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz