6.5
Na ostatnim z trzech splitów, wydawanych jeden po drugim w latach 2001-2002, The Clientele raz jeszcze spotykali się z kapelą „duchowo” sobie pokrewną, równie lubującą się w nastrojowym i romantycznym indie popie. Tym razem obyło się bez nagrań premierowych, a zamiast tego każda z grup zmierzyła się z materiałem skomponowanym przez tę drugą. Podczas gdy Alasdair MacLeana z kolegami wzięli na warsztat „Six Foot Drop”, singiel Clock Strikes Thirteen z 1996 roku, zespół z Philadelphii zdecydował się zinterpretować znane z kompilacji „Cry Me A Liver” (1997) i „Suburban Light” (2000) „We Could Walk Together”.
Co do efektu, obyło się właściwie bez niespodzianek. Jeżeli posłuchamy autorskiej wersji „Six Foot Drop” i wyobrazimy sobie ten numer w wykonaniu The Clientele, a następnie włączymy wspomniany cover, wersja wyobrażona i rzeczywista nie powinny się od siebie wiele różnić. Amerykanie w ramach debiutanckiego singla skomponowali bliski wrażliwości Galaxie 500, melodycznie rozkoszny utwór w stylistyce lo-fi dream popu, w którym z damsko-męskich harmonii wokalnych uczyniono bardzo skuteczny oręż. Brytyjczycy, nic dodać nic ująć, przerobili go bardzo po swojemu, zachowując błogi urok „ładnej piosenki”, a wręcz czyniąc ją jeszcze delikatniejszą i bardziej rozmarzoną.
Clock Strikes Thirteen poradzili sobie z „We Could Walk Together” co najmniej równie sprawnie. Kawałek, który można chyba uznać za jeden z największych przebojów The Clientele trafił w dobre ręce, nabierając za ich sprawą nieco innego, acz całkiem interesującego charakteru. Wykonanie kapeli Benjamina Xaviera Kima brzmi niczym hippisowska ballada miłosna z lat 60. Psychodeliczny pop pobrzmiewający leniwymi gitarowym i akordami i dźwiękami tamburynu. Nie zagubiono tu fantastycznej, pojawiającej się w miejscu refrenu melodii, której w tym przypadku towarzyszą również słowa tytułowe, w oryginale nieobecne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz