piątek, 29 kwietnia 2016

2010-2014: punk & emo (piosenki) - miejsca 101-91





















We wszystkich poprzednich półdekadach, a zwłaszcza w tej obejmującej lata 2000-2004 grupa Matta Skiby i Dana Andriano zajmowałaby znacznie zaszczytniejsze miejsca piosenkowego rankingu. W ostatnim czasie Alkaline Trio nie urzekli nas niestety aż tak olśniewającymi płytami, a co za tym idzie godnych zapamiętania numerów zaliczyli najwyżej kilka. Niesprawiedliwe byłoby jednakże pominięcie „The American Scream” oddającego meritum ich makabryczno-romantycznego stylu. Utworu naszpikowanego cmentarzami, kałużami krwi czy posępnymi dębami, w którym tradycyjnie błąka się gdzieś nierozerwalny motyw miłosny. Gładki mariaż opowiadania grozy i pop rockowego kawałka. 

Alkaline Trio - She Lied To The FBI 
The Lawrence Arms - You Are Here



W ciągu siedemdziesięciu dwóch sekund utworu rozpoczynającego album “The Other Side Of Darkness” Night Birds stają się rekordzistami świata w unikaniu pop punkowej generyczności. Nawet jeśli „Demon Haunted World” można uznać za jawne uderzenie w styl bardziej hardcore’owego Screeching Weasel, to witalność i świeżość utwór zawdzięcza już tylko unikalnej inwencji swoich twórców. Złowrogie, mroczniejsze gitary, tnąca piosenkę na pół surf-punkowa solówka i tekst zdradzający zainteresowanie tematyką horroru/science-fiction sprawiają, że tym zabójczo krótkim wycinkiem swej twórczości młodzi dżentelmeni z New Jersey i Nowego Jorku pozostawiają w słuchaczu poczucie zaintrygowania. 

Night Birds - Born Of Man And Woman 
The Dopamines - Public Domain    



“Aphorisms” zawiera większość najsilniejszych atutów współczesnego amerykańskiego punk rocka. Pasję szorstkiego śpiewania o uczuciach, niezły tekst traktujący o czymś istotnym, melodyjne partie gitar i centralny moment, w którym emocje znajdują swoje ujście. Naturalny efekt zasłuchania w płytach Jawbreakera i The Lawrence Arms


Elway - Whispers In A Shot Glass
Nothington - Captive Audience



W muzyce punk rockowej na przestrzeni dekad nie zmienia się wiele ponad to, w jaki sposób i z jakiego powodu punkowi muzycy wyrażają swoje fuck, fuck you lub fuck off. Will Wagner w "Surrey Dive" raczy nas co prawda żywymi partiami wokalnymi, a grupa odgrywa ekstatyczny riff i kapitalną, zbyt krótką solówkę na koniec, ale rozładowanie skumulowanego napięcia i zarazem najistotniejszy moment w całym numerze następuje właśnie poprzez potężne:  So why don't you FUCK OFF stop bringing hate into our lives? Tą klasyczną dla gatunku metodą The Smith Street Band rozbijają na kawałeczki zarysowaną w tekście frustrację związaną z brakiem bezpieczeństwa w miejscach, w których chciałoby się czuć jak w domu. Kontekst czyni zaś tak użyty wulgaryzm narzędziem ekspresji całkowicie dopuszczalnym i zrozumiałym. 

The Smith Street Band - When I Was A Boy I Thought I Was A Fish 
Will Wagner - Laika



Słuchając „St. Kathleen” za każdym razem przekonuję się jak nieodżałowaną kapelą w swojej kategorii wagowej byli The Measure (SA). Zauważalna tu wyraźnie smykałka do piosenek, zręczne kreślenie hooków oraz wdzięczne rozkładanie wokali przypominały, że pop w pop punku ma swoje uzasadnienie i w ramach tej nie zawsze rozumianej fuzji nie funkcjonuje bynajmniej na zasadzie przypadku.   

The Measure (SA) - Cynical At Best 
Worriers - Past Life



Po zakończeniu działalności przez Algernon Cadwallader grupa This Town Needs Guns na placu boju melodyjnego math-rocka pozostała w zasadzie bez konkurencji. Co więcej, po rezygnacji Crash Of Rhinos zespół z Oxfordshire może być także uznawany obecnie za najbardziej poważaną kapelę grającą emo w Zjednoczonym Królestwie. Ich „Adventure, Stamina & Anger” to taki trochę muzyczny odpowiednik rogalika z nadzieniem. Pod warstwą złożoną z frapującej kombinacji akordów kryje się w nim urocza historia o miłości i relacjach. Aspekt techniczny gładko daje się pogodzić z romantycznym. Konstrukcyjna matematyczność z totalnym wyczuciem i wokalną wrażliwością. 

This Town Needs Guns - Cat Fantastic 
Tangled Hair - I'm Calmer Than You Are



Pierwotne zespoły emo bywały często projektami chwilowymi, momentami gwałtownego uczucia, które wybuchało nagle po czym wypalało się i bezpowrotnie znikało. Także w tym tkwiła ich czystość i prawdziwość, bo czegoś autentycznie wyjątkowego nie da się przecież na dobrą sprawę powtarzać. W taki scenariusz krótkiej aczkolwiek maksymalnie burzliwej egzystencji wydają się dziś znakomicie wpisywać kolejne kapele, w których ważną rolę odgrywał Jack Senff. Zarówno Merchant Ships jak i William Bonney istniały ledwie po 2-3 lata, ale to wystarczyło, aby EP’ki nagrane przez te grupy uznano za kultowe dla najnowszych dziejów gatunku. „Leather Empire” jest wypisz-wymaluj old-schoolowym emo/screamo wypełnionym przejmującymi partiami gitarowymi, dramatycznymi wokalami i gorzko-beznadziejnym tekstem. Senff wykonuje tu szczerze imponującą, poetycką robotę. Od zadumanych pierwszych linijek, przez kolejne coraz bardziej nasycone wrzaskiem/lamentem/cierpkim, ale dogłębnym przeżywaniem. Lider grupy jakby doskonale orientuje się, że zwyczajnie MUSI wziąć na swe barki większą część ciężaru. Oddać smutną ulotność sytuacji, jaką opisuje w sposób pełny, stuprocentowy. I gdyby ktoś jeszcze wątpił, owszem, udaje mu się to. 

William Bonney - Drug Lord 
Park Jefferson - Monuments



Obrazki na albumach Empire! Empire! (I Was A Lonely Estate) z dużym powodzeniem oddają klimat ciepłych utworów duetu z Michigan. Słuchając „A Keepsake” nie trudno przenieść nastrój okładki albumu „You Will Eventually Be Forgotten” na muzykę i wyobrazić sobie jak wieczorne przeglądanie zdjęć w pustym pokoju wskrzesza utrwalone w pamięci historie z przeszłości. When I was eight or nine, I took a trip up north with my brother, my father, and my uncle - śpiewa we wstępie Keith Latinen głosem dziecięcym i łamliwym. W tym momencie stajemy się nim, tym chłopcem i tym kimś z klaserem w dłoniach, a melodie (w stylu Mineral) przejmują rolę nocy za oknem. Perfekcyjnie została tu wyważona chwila, w której ich apogeum łączy się z wejściem drugiego wokalu. Duetów w emo nie było chyba za wiele. Tymczasem ten tutaj, stanowiący połączenie sił wokalisty Empire! Empire! i Boba Nanny z Braid śmiało można nazwać pokoleniowym. Lider czołowej formacji midwest-emo drugiej połowy lat 90. spotyka się tu z grupą broniąca honoru gatunku 10-15 lat później i jest to bez wątpienia spotkanie na szczycie. Featuringowi Nanny niczego nie brak, podobnie zresztą jak przypominającemu tym razem American Football trąbkowemu zwieńczeniu urzekającej kompozycji. Intymna magia doznawania w czterech ścianach. 

Empire! Empire! (I Was A Lonely Estate) - I Would Have Stolen You A Whole Orchestra 
Brave Bird - Scared Enough



Charakterystyczna w utworze Tigers Jaw atmosfera stworzona przez klawisze Brianny Collins i gitarę Bena Walsha, a nawet tekst, w którym przewija się postać egoistycznego kochanka, mogą przypominać o czymś, czego muzycznego przywoływania jak dotąd nikt się chyba nie podjął. „Charmer” brzmi bowiem niczym kompozycja nieco w stylu balladowego Cursive z czasów „The Ugly Organ”, zmierzająca niemal ku byciu następczynią „The Recluse”. Jest to w rezultacie tkany misternie za pomocą melodii mały majstersztyk, elegancko, nie przesadnie długo, ale treściwie rozwijający się i dążący do swojego momentu. 

Tigers Jaw - Coil/Recoil 
Pity Sex - Hollow Body



Zmiękczając brzmienie oraz powoli zrywając z punkowymi korzeniami na “The American Slang” The Gaslight Anthem zaczęli proces stopniowego dostosowywania się do przeciętnego rockowego odbiorcy. Refreny i nadprzyrodzone romantyzowanie Briana Fallona nadal pozostawały przy tym jednak na poziomie stosunkowo wysokim. Fragmentami w rodzaju: But I'm a cannonball to a house on fire, And you're slow like motown soul Fallon mógłby się w zasadzie przedstawiać ludziom. Mocną stroną “The Spirit Of Jazz” jest także swoboda - łatwość z jaką Brian wyrzuca słowa i sposób, w jaki zespół trzyma rękę na pulsie. Mamy ponadto w „The Spirit Of Jazz” zawsze wyczekiwane na wysokości 2:40 niedopowiedzenie, gdzie po: not another soul could love you like my... następują wymowne trzy perkusyjne uderzenia. Jeden z tych szczegółów, w których tkwi podobno diabeł. 

The Gaslight Anthem - Bring It On  
The Horrible Crowes - Lady Killer



Pozbawiony generycznego szybkiego tempa, szorstko-melodyjny „A Serious House...” jest utworem odgrywającym na „The Constant One” rolę nietypowej ballady. Nietypowej, bo zaśpiewanie dziewczynie: you had a heart of gold, I know because I fucking sold it byłoby raczej ryzykowne. Pomimo kosmatej powierzchowności panowie z Iron Chic doskonale wpisują się w kategorię brodaczy przejawiających wrażliwość na swój sposób. Pop punkowców nowej generacji, odnajdujących styl pomiędzy gruboskórnym wokalem i wplataniem fucków, a wymyślaniem sprytnych wersów pokroju: Stare at the moon and cherish the feeling, Eat my words and choke on the meanings. 

Iron Chic - Every Town Has An Elm Street 
Banner Pilot - Alchemy 

miejsca 90-81

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz