poniedziałek, 19 września 2011

Joan Of Arc - How Memory Works (1998)












 6

Spostrzegawczy zauważą zapewne, że tytuły pierwszej płyty Joan Of Arc„A Portable Model Of” i sofomora „How Memory Works”, łączą się ze sobą w jedno sensowne zdanie (obecne w obydwu wkładkach). Odzwierciedla to niejako bardzo zbliżoną stylistykę tych albumów i fakt, że znajdujące się na nich nagrania brzmią, jakby powstały przy jednej sesji. Podobnie obydwie pozycje wypadają również jakościowo. Nie jest na nich do końca równo i zadowalająco, ale każda posiada swoje niewątpliwe momenty. 

W przypadku drugiego krążka JOA mowa na przykład o niezłym, jakby wyszukującym po omacku terytoriów Cap'n Jazz, ale zdecydowanie łagodniejszym „This Life Cummulative”, przywodzącą na myśl American Football poddaszowo-romantyczną kompozycję "White Out"skąpane w ładnym, spokojnym nastroju „So Open; Hooray” (motyw let’s sit and stare at each other) czy dynamiczniejszy i bardziej krzykliwy kawałek „God Bless America”. Generalnie rzecz biorąc nacisk silnie został położony jednak na atmosferę („To've Had Two Of”, „A Name”, „Osmosis Don’t Work”), którą w zgodzie z charakterem poprzedniczki, jak i samego Tima Kinselli, kilkukrotnie naumyślnie popsuto (prawie 7 minut bezsensownego elektro-plumkania „Pale Orange”). Wiele warto mimo wszystko wybaczyć przez wzgląd na kończące płytę przeurokliwe "A Party Able Model Of", piosenkę dowodzącą tego, z jak zdolnymi i wrażliwymi ludźmi mamy tutaj mimo wszystko do czynienia. 


everyone's quiet when the record ends

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz