9
Względna normalność znów okazała się sojuszniczką Joan Of Arc. „Boo Human” podejmuje tematykę brzmieniowo dużo bardziej zróżnicowaną od „Eventually All At Once”, ale jednocześnie z przystępności "parasolkowego albumu" nie umyka tutaj wiele. Choć na swojej dziewiątej płycie panowie nie czarują już tak bardzo pod względem atmosfery, to z drugiej strony nie ma też na niej przesadnego powrotu do chorobliwych rejonów „In Raped Fantasy…” ani tym bardziej masywnych eksperymentów „The Gap”.
Wyróżniłbym z tego krążka trzech zdecydowanych faworytów. Hipnotyczną folk-balladę „Shown And Told”, kameralne „A Tell-Tale Penis” i porażające motywem fortepianu „Vine On A Wire”. Kiedy w ostatnim z wymienionych Kinsella wypowiada słowa the only impossible thing has happened, jestem skłonny uwierzyć w realność tej niesamowitej rzeczy. Wyjątkowo ciekawie wypadają krótsze fragmenty przeplatające krążek. Apokaliptyczne „9/11 2” z złowrogą wiolonczelą i gorzkim artykułowaniem Tima, mistrzowsko schizofreniczne „Everywhere I Go”, beztroska ciekawostka „Insects Don’t Eat Bananas” oraz elektroniczne „Lying And Cheating Mind”. W końcówce dominują post-rockowe pejzaże: “The Surrender #1” , “If There Was a Time #2”, “The Surrender #2”. Raz całkiem ciekawe, innym razem wyraźnie przynudzające, przez co równość materiału zostaje zachwiana. Nie na tyle jednak by popsuć słuchaczowi obcowanie z nim.
„Boo Human” to kolejny błyskotliwy album zgodny z duchem Joan Of Arc. Trochę naturalnie dziwny, jak wszystko czego dotknie się starszy z braci Kinsella, ale nie przesadnie udziwniony i w gruncie rzeczy stosunkowo dla odbiorcy przyjazny. Jak to powiedział Tim: I listen to a lot of weird music, but I listen to a lot of not-weird music, too. A jeśli słuchanie i tworzenie są u niego powiązane, to płyty takie ja ta oddają ową sytuację co do joty.
Wyróżniłbym z tego krążka trzech zdecydowanych faworytów. Hipnotyczną folk-balladę „Shown And Told”, kameralne „A Tell-Tale Penis” i porażające motywem fortepianu „Vine On A Wire”. Kiedy w ostatnim z wymienionych Kinsella wypowiada słowa the only impossible thing has happened, jestem skłonny uwierzyć w realność tej niesamowitej rzeczy. Wyjątkowo ciekawie wypadają krótsze fragmenty przeplatające krążek. Apokaliptyczne „9/11 2” z złowrogą wiolonczelą i gorzkim artykułowaniem Tima, mistrzowsko schizofreniczne „Everywhere I Go”, beztroska ciekawostka „Insects Don’t Eat Bananas” oraz elektroniczne „Lying And Cheating Mind”. W końcówce dominują post-rockowe pejzaże: “The Surrender #1” , “If There Was a Time #2”, “The Surrender #2”. Raz całkiem ciekawe, innym razem wyraźnie przynudzające, przez co równość materiału zostaje zachwiana. Nie na tyle jednak by popsuć słuchaczowi obcowanie z nim.
„Boo Human” to kolejny błyskotliwy album zgodny z duchem Joan Of Arc. Trochę naturalnie dziwny, jak wszystko czego dotknie się starszy z braci Kinsella, ale nie przesadnie udziwniony i w gruncie rzeczy stosunkowo dla odbiorcy przyjazny. Jak to powiedział Tim: I listen to a lot of weird music, but I listen to a lot of not-weird music, too. A jeśli słuchanie i tworzenie są u niego powiązane, to płyty takie ja ta oddają ową sytuację co do joty.
once we spent our afternoons
dancing in our living rooms
now shes giving into her most unlit corners too soon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz